Apokalipsa
zbiór proroctw i przepowiedni...
FAQ
::
Szukaj
::
Użytkownicy
::
Grupy
::
Galerie
::
Rejestracja
::
Profil
::
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
::
Zaloguj
Forum Apokalipsa Strona Główna
»
Przepowiednie dotyczące Polski
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Proroctwa
----------------
Trzecia Wojna Światowa
2012r
Przepowiednie dotyczące Polski
Proroctwa Henocha
Proroctwa Nostradamusa
Apokalipsy św. Jana
Wizje siostry Faustyny
Proroctwa Ojaca Pio
Zabójcze fale z kosmosu
Losy Kościoła w przepowiedniach
inne...
Hyde Park
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
wiktor
Wysłany: Sob 13:04, 19 Cze 2010
Temat postu: Apokalipsa
Moim zdaniem żyjemy w czasach Apokalipsy .Siedmiogłowa bestia to
obecna polityczno-religijna rzeczywistość reprezentowana przez siedem najbogatszych państw świata(G-7).Bestia druga(fałszywy prorok) to
nic innego tylko media światowe które w większości posługują się kłamstwem
,socjotechniką i propagandą, zaś obraz bestii który przemówi to nasza telewizja która reprezentuje ideologie globalistyczną(G-7).
Branie znamienia bestii na czoło i na prawą rękę to przenośnia odnosząca się do symboliki czyli uczestniczyć dobrowolnie w budowaniu "nowego świata"
i utożsamiać się z jego wartościami religijno-moralnymi .
ilonaRóża
Wysłany: Nie 6:23, 09 Maj 2010
Temat postu:
Jozek napisał:
Wszelka reinkarnacja,buddyzm ,
islam
,new age,to też jest jego dzieło.
Z tym islemem to już chyba przesadziłeś. Do pewnych ludzi poprostu nie dotarło jeszcze światło Chrystusa - dlaczego od razu uważasz ze znajdują się w mocy złego? Przecież to mogą być całkiem fajni i dobrzy ludzie.
A tak na marginesie - osobiście wolę unikać słów pochodzących od złego - nawet tych, zasłyszanych w czasie egzorcyzmów. Jak wiadomo Szatan to ojciec kłamstwa, skąd kto ma wiedzieć kiedy kłamie a kiedy mówi prawdę? Ktoś, kto liczy na szczere wyznania chyba się przelicza.
Jozek
Wysłany: Nie 1:39, 09 Maj 2010
Temat postu:
Czytałem to co napisałem i nie dopatrzyłem się jakiejś formy ataku na Panią.Jeśli którymś słowem lub zdaniem sprawiłem Pani przykrość to przepraszam.Nie miałem takiego zamiaru.
O książce którą Pani poleciłem usłyszałem kiedyś w Radiu Maryja.
Napisał ją pewien ksiądz egzorcysta z Włoch.
Opisał on wiele doświadczeń ze swojego życia oraz z życia pewnego starego egzorcysty aby jego doświadczenia nie poszły na marne.
Osobiście odczułem ją jako pewnego rodzaju lekcje i wskazówki ,dla księży którzy zajmują się podobną profesją.
Więszość ciekawych komentaży złego ducha księża ci wybierali od opętanych dzieci ,które nie mogły znać odpowiedzi na niektóre pytania
Jest bardzo ciekawa i jeszcze raz Pani ją polecam.
Dzięki niej wiem że Szatan przed wygnaniem z nieba był największym z pośród aniołów.(Jako jedyny ma/miał 12 skrzydeł)
Przypuszczalnie kiedy Bóg ogłosił swój plan stworzenia człowieka oraz wywyższenie Maryjii On wyraził swój sprzeciw.
Kierowała nim pycha.Jak stworzenie może być większe od anioła?
Dlaczego my aniołowie mamy im służyć i pomagać?
To pycha skłoniła go do powiedzenia Bogu NIE.
Wtedy to Bóg wybrał najmniejszego spśród aniołów Michała i tchnął w niego moc która strąciła Szatana z nieba.
Wraz z nim 1/3 aniołów.
Aniołowie Ci nie zostali pozbawieni mocy swoich.
Są tak samo potężni jak Ci w niebie jednak nie wolno im wszystkiego.
Dlatego kościół jest bardzo sceptyczny w stosunku do różnych nadprzyrodzonych wydarzeń.
Szatan może wszystko.Potrafi być nawet dobry dla zmylenia.Jedyne czego nie potrafi to być posłusznym.
Wszelka reinkarnacja,buddyzm ,islam ,new age,to też jest jego dzieło.
Trzeba być bardzo ostrożnym ,aby nie wpaśc w jego sidła.
Wielu ludzi ma żal do księzy bo dają zły przykład.
Pan Jezus powiedział o naszych kapłanach.
Róbcie wszystko co wam każą ,ale ich nie naśladujcie.
Dlatego uważam ,że w przypadkach kiedy sami sobie nie radzimy i nie znajdujemy odpowiedzi powinniśmy poradzić się kapłana.
Pozdrawiam i przepraszam jeśli znowu coś nie tak napisałem.
Troszke się spieszyłem bo pozna już godzina
effka
Wysłany: Sob 15:49, 08 Maj 2010
Temat postu:
No widzisz,roznimy sie tym,ze Ty atakujesz mnie,a ja probuje cie zrozumiec...I tak wlasnie dzieje sie ,gdy ma sie odmienne zdanie.Powoli budzi sie w Was bunt,bo boicie sie otworzyc na nowe doswiadczenia,uwazajac ze wszystko co nie zwiazane z ziemskim kosciolem pochodzi od samego diabla
A szkoda
Nie uwazam,ze wiem wszystko lepiej,w zadnym mjescu mego postu nie napisalam tego.To jest Twoja nadinterpretacja zrodzona ze strachu,ze chce Cie przeciagnac na moja strone myslenia!Az tak sie boisz,ze uda mi sie?Czyli Twa wiara jest nikla,bo gdybys bardzo i mocno wierzyl nie musialbys sie bac i umial ze mna na ten temat dyskutowac,nie atakujac.I piszac to nie jestem ani zlosliwa,ani sarkastyczna-po prostu wyrazam siebie.
Wysylam do Ciebie pozdrowienia pokoju i milosci poprzez mojego Anila Stroza
Gość
Wysłany: Sob 12:57, 08 Maj 2010
Temat postu:
effka napisał:
Sraszycie tych biednych ludzi i straszycie tym koncem swiata
Jak moj syn jest niegrzeczny to strasze go staniem w koncie ,albo laniem.
Daje mu to do pomyslenia i opamiętania się, a jak się uspokoi to go nie musze karać.
Co w tym złego ?
Miałaś doznania nie z tego świata i uważasz ,że wiesz wszystko lepiej.
Niby chcemy tego samego, czyli żeby ludzie dobrymi się stawali,ale chyba zupełnie inaczej to widzimy.
effka napisał:
Sorry,ale ja to widze tak-ze kosciol przecenia swa role
Dla mnie słowo kościół oznacza tyle co wszystkich chrześcijan.
Tak jak to powiedział Pan Jezus.
Jeśli uważasz ,że msze w twojej parafii są nudne porozmaiwaj z proboszczem
Osobiście w kościele jestem ,co tydzień i nie czuje się straszony końcem świata.Nie spotkałem się również z nawiązywaniem do przepowiedni Maryjnych lub innych świętych na mszy.Oddaje cześć Bogu i przyjmuje eucharystie.
To jest dla mnie najwazniejsze na mszy.
Proponuje do przeczytania książke 'Wyzniania Egzorcysty' Gabriele Amorth.
effka
Wysłany: Sob 10:31, 08 Maj 2010
Temat postu:
Jak Wy nic nie rozumiecie
A szkoda,bo moglibyscie zyc bez leku w milosci do drugiego czlowieka z Kochajacym Bogiem w sercu
Sraszycie tych biednych ludzi i straszycie tym koncem swiata!Konce swiata sa w ludziach,a nie na zewnatrz!Katastrofy byly i beda,bo tak jest na naszej planecie od zarania dziejow!Ziemia sie oczyszcza,bo ja niszczymy i nie dziwota,ze raczy nas anomaliami pogodowymi.Sorry,ale ja to widze tak-ze kosciol przecenia swa role i zamiast sprawiac,ze wychodzimy z mszy przepelnieni optymizmem i radoscia to wtychodzimy zdolowani,bo oto koniec ludzkosci jest bliski
SREDNIOWIECZE POWRACA
Jozek
Wysłany: Śro 23:04, 05 Maj 2010
Temat postu: Jak to będzie na końcu świata, czyli co mówi Apokalipsa
z o. prof. AUGUSTYNEM JANKOWSKIM OSB biblistą, tłumaczem Apokalipsy rozmawiają Sławomir Rusin i Marcin Jakubionek
Ojcze, odmawiając Ojcze nasz, mówimy: „przyjdź Królestwo Twoje”. Tylko że po lekturze Apokalipsy można się nieco przestraszyć tego przyjścia.
Ten lęk na pewno jest niesłuszny. Z jednej strony rzeczywiście mówi się, zwracając uwagę na katastrofy, które nas spotykają, że żyjemy w czasach apokaliptycznych, ale z drugiej strony — te wszystkie okropności ukazane w Apokalipsie trzeba sobie odpowiednio przetłumaczyć. Gatunek literacki, jakim jest apokalipsa, nie dopuszcza dosłowności, tymczasem większość ludzi chce ją tak właśnie czytać. Trzeba również pamiętać, w jakich warunkach powstawała ta księga i na czym zależało św. Janowi, kiedy wybrał akurat ten gatunek literacki, a nie inny, żeby przedstawić swoje orędzie.
To znaczy, że nie zrozumiemy Apokalipsy bez uchwycenia historycznego kontekstu, w którym ona została napisana?
Rzeczywiście, pod koniec I w. w Cesarstwie Rzymskim miały miejsce prześladowania chrześcijan. Dotknęły one także św. Jana. Był za stary, żeby go skazać na śmierć, więc cezar Domicjan ograniczył się do wygnania go na wyspę Patmos. Jan, będący ostatnim żyjącym Apostołem, pełnił dotąd rolę — dzisiaj powiedzielibyśmy — metropolity. Z wygnania chciał wpłynąć na Kościół w Azji Mniejszej. Na Patmos otrzymał też wizje, które potem spisał. Co ważne, ich celem wcale nie było straszenie ludzi, ale podtrzymywanie w nadziei prześladowanych chrześcijan. „Wiem, że wam jest ciężko, przeżywacie trudne chwile, ale pamiętajcie: Chrystus jest z wami, spotka was nagroda, a zło zostanie ukarane” — takie jest mniej więcej przesłanie Apokalipsy.
Czyli pierwsi chrześcijanie odczytywali ją zupełnie inaczej niż my.
Wystarczy przeczytać obydwa listy św. Pawła do Tesaloniczan i od razu widać, że perspektywa Paruzji była wtedy inna: Nie przeznaczył nas Bóg, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa (1Tes 5, 9).
Pierwsi chrześcijanie spodziewali się, że dzień sądu nadejdzie lada moment. Paweł przestrzegał przed takim podejściem: prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański (2 Tes 2, 2). Po śmierci św. Jana, kiedy jego uczniowie zobaczyli, że zapowiadana Paruzja nie nadchodzi, szybko zdali sobie sprawę, że nie można Apokalipsy brać dosłownie.
To znaczy, że proroctwa się nie spełniają?
Niektóre z biblijnych proroctw spełniły się już za ich czasów. Na przykład w Ewangelii św. Marka Jezus tak zapowiada koniec świata, że nie sposób oddzielić go od zapowiedzi zburzenia Jerozolimy w 70 r. (Mk 13, 14-23). W tym wypadku skończył się pewien świat, ale jeszcze nie cały. To rozróżnienie musimy mieć ciągle na oku. Dzisiaj też pojawiają się zdarzenia o typie apokaliptycznym, ale to nie znaczy, że ostatecznym.
Czas jest bliski (por. Ap 1, 3), tyle że dla Pana Boga słowo „bliski” znaczy zupełnie coś innego niż dla nas. To wyrażenie oznacza, że dla Niego te sprawy już są postanowione i spełnią się niezawodnie.
Ale czy kataklizmy, których jesteśmy świadkami: huragany, trzęsienia ziemi, tsunami, nie są oznakami zbliżającego się końca świata? Wielu ludzi tak je postrzega.
Są, ale niekoniecznie rychłego. Ludzie często trafnie je odczytują jako znak od Boga, jest to bowiem rodzaj Bożego wołania o opamiętanie. Ale to wcale nie znaczy, że już zbliża się dosłownie koniec świata. Ludzie żyją tak, że trzeba ich upominać językiem mocnym, zarówno językiem zdarzeń, jak i słów, jak to ma miejsce np. w Apokalipsie.
Czy to napominanie musi być aż tak drastyczne? Przecież Bóg jest Miłością.
Zgoda, Bóg jest Miłością, nie zamierzam tego zakwestionować. Tylko że w Bogu miłość i sprawiedliwość są tym samym. Nie rozumiemy tego, bo są to dla nas rzeczy niepojęte, ale tak jest. Św. Bernard z Clairvaux mówił: „Całuj obie stopy ukrzyżowanego Zbawiciela, z których jedna oznacza miłosierdzie a druga sprawiedliwość”. Obie stopy — piękna synteza. I nie wolno przesładzać obrazu Serca Jezusowego, bo obok słów pocieszenia, są też inne: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny (Mt 25, 41). To też są słowa Jezusa. Nie można jednostronnie brać pewnych rzeczy, bo wtedy rozminiemy się z prawdą.
Człowiek na dobrą sprawę nie wie, co to grzech, jaka to straszna rzeczywistość, skoro Ojciec Niebieski chciał, żeby grzech był właśnie przez Jego Syna w tak okrutny sposób odpokutowany. Te klęski są wołaniem do każdego z nas: „Opamiętaj się, bo do czegoś innego jesteś przeznaczony. Sam nie wiesz, czym jest grzech, i dlatego muszę ci to powiedzieć”. Apokalipsa ilustruje, jak dalece grzech przeszkadza nam w tym, aby miłość Boga mogła nami całkowicie owładnąć.
Jednakże, jak mówiłem, te kataklizmy wcale nie oznaczają, że możemy się spodziewać prędkiego ostatecznego przyjścia Chrystusa.
Skąd takie przekonanie, Ojcze Profesorze?
Ciągle jeszcze nie dokonało się na przykład zapowiadane powszechne nawrócenie Żydów (Rz 11, 26) i nie sądzę, żebyśmy w najbliższym czasie mogli się tego spodziewać.
Ale jest spełniona inna zapowiedź końca: Ewangelia jest głoszona na wszystkich krańcach ziemi.
Rzeczywiście, niektóre zapowiedzi są już częściowo zrealizowane. I w praktyce niewiele jest zakątków ziemi, gdzie Ewangelia nie była słyszana, ale jednak są takie miejsca. Ostatnio czytamy w naszym klasztorze, podczas posiłków książkę Marka Koprowskiego pt. „Za Bajkałem”. Autor, człowiek świecki, który zjeździł Syberię, Kamczatkę i Sachalin, opisuje, jak w tych rejonach wygląda głoszenie Słowa Bożego. Tu i ówdzie Ewangelia jeszcze nie dotarła.
Powiedział Ojciec, że Apokalipsy w żadnym wypadku nie wolno brać dosłownie. Ale czy te zapowiedzi kar i plag należy rozumieć jedynie jako symbole? Pamiętam, że po katastrofie w elektrowni atomowej w Czernobylu pojawiły się głosy, że wydarzenie to zostało zapowiedziane w Apokalipsie. Słowo „czernobyl” można ponoć przetłumaczyć jako „piołun”, a tak nazywa się jedna z gwiazd, spadających na ziemię, o czym mówi 11 wers. w 8 rozdz. Apokalipsy.
Bo to słowo rzeczywiście znaczy „piołun”. Więc niektórzy stwierdzili: „Patrzcie, sprawdziło się dokładnie”. Był nawet jeden naukowiec, niemiecki fizyk, który napisał książkę mówiącą o tym, do jakiego stopnia Apokalipsa realizuje się na naszych oczach. Niektórzy uczeni zajęli wobec jego książki bardzo krytyczne stanowisko, ale trzeba przyznać, że ten świecki człowiek, katolik, potrafił umiejętnie połączyć pewne fakty. Wolno myśleć tak jak on, ale Kościół się w tej kwestii nie wypowiedział.
Moim zdaniem, trzeba zgrabnie połączyć jedno i drugie. Apokalipsa to opisana w symbolicznej szacie rzeczywistość duchowa.
Rzeczywistość duchowa — a czy można powiedzieć, że także rzeczywistość historyczna?
Oczywiście że tak. Na przykład słynne tysiącletnie panowanie Chrystusa (Ap 20, 1-6). Są dwie interpretacje tego fragmentu, obie pełnoprawne. Pierwsza mówi, że tysiąc lat to nie jest czasokres, tylko pewien aspekt życia Kościoła; druga — że przed samym końcem świata będzie jakiś wyjątkowo szczęśliwy okres w jego dziejach, a po nim nastąpi ostateczna walka z szatanem, jego przegrana i Sąd Ostateczny. Jedno i drugie jest możliwe.
Ja jestem zwolennikiem tej pierwszej interpretacji.
Millennium istnieje cały czas od powstania Kościoła. Ono istnieje dla tych, którzy polegają tylko na Bogu, dla nich życie jest już królowaniem z Chrystusem na ziemi. Dla nich „przyjdź Królestwo Twoje” oznacza nic innego jak łagodne przejście stąd — tam. I wówczas obraz Niebiańskiej Jerozolimy, ukazany na końcu w Apokalipsie, to po prostu nasza praca nad Kościołem.
Bo za tą socjologiczną, widzialną fasadą Kościoła buduje się Nowe Jeruzalem, i każdy z nas, choć nie jest pewny w jakim stopniu, ale to przyszłe Jeruzalem tworzy. Apokalipsa z tymi optymistycznymi wizjami ma nam tutaj bardzo dużo do powiedzenia: mamy być radosnymi budowniczymi przyszłej rzeczywistości, która już tu się zaczyna i nigdy się nie skończy. My, ochrzczeni, już jesteśmy obywatelami Królestwa Bożego. Każdy z nas ma w ręku „bilet do nieba”, ale najważniejsze, żeby go nie stracił. Słowa „przyjdź Królestwo Twoje” tracą w tej perspektywie negatywne skojarzenia.
Jak ta Niebiańska Jerozolima będzie wyglądała? Św. Jan opisuje ją bardzo barwnie.
Tak, tyle że znów nie należy tych opisów brać dosłownie. Te bogactwa, drogie kamienie, to nic innego jak symbol: tak cenne rzeczy, jakimi są na ziemi dla wielu klejnoty, będą dla nas — w wymiarze duchowym — nieustanną rzeczywistością. Pan Jezus zawsze był bardzo powściągliwy, kiedy mówił o szczęściu, które na nas tam czeka. Pozostawił takie wyrażenia, jak „dom Ojca”, „przy Moim stole” — bardzo skąpe opisy.
Apokalipsa mówi troszkę więcej, ale też niewiele. Jej końcowe fragmenty, które poruszają ten temat, zostały niestety źle zredagowane przez uczniów św. Jana. Są tam dwie wizje niebiańskiej Jerozolimy. „Jeruzalem czasów mesjańskich”, która pojawia się jako druga, jest tak naprawdę wprowadzeniem, a początek rozdz. 21. „Nowe stworzenie — Jeruzalem Niebiańskie” to — krótko mówiąc — sedno, wizja nowego nieba i nowej ziemi, przyszłości, która nas czeka. I to trzeba, oczywiście symbolicznie, ale jednak odbierać jako rzeczywistość. Tak będzie: przemieniony kosmos, przemieniona ziemia.
Co to znaczy „przemieniona ziemia”?
Jan pisze: I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma (Ap 21, 1). Morze (które chyba powinno być tu pisane z dużej litery) jest symbolem chaosu, zagrożenia. Apostoł mówi przez ten fragment, że w Nowej Jerozolimie nie będzie groziło człowiekowi żadne zagrożenie. Inny opis, mówiący o zstępującym z nieba Mieście, przystrojonym w różnorakiego rodzaju klejnoty, niczym oblubienica dla swojego męża (por. Ap 21, 2b), oznacza po prostu Lud Boży, złożony z wszystkich ludzi, a nie tylko z jednej rasy. To nowe Zgromadzenie jako całość jest Oblubienicą Chrystusa.
To są nasze interpretacje, ale pamiętajmy: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, co jest dla nas przygotowane. Zaufajmy Bogu. Będzie tak, jak sobie tego nawet nie wyobrażamy...
W tej Nowej Jerozolimie, co ciekawe, Jan nie zauważył świątyni, kościoła.
Świątynia jest znakiem opiekuńczej Obecności Boga, więc tak długo jest nam potrzebna, jak długo człowiek potrzebuje się w niej schronić, jak długo istnieje niebezpieczeństwo. W Niebiańskim Jeruzalem niebezpieczeństwa już nie będzie, a Bóg będzie wszystkim we wszystkich (1 Kor 15, 2
, On sam będzie Świątynią, więc ona w dawnej postaci nie jest potrzebna.
Ale żeby zamieszkać w Nowym Jeruzalem, trzeba najpierw przejść pozytywnie przez Sąd Ostateczny. Jak on będzie wyglądał?
Podczas Sądu Ostatecznego Pan Bóg pokaże, wobec wszystkich ludzi wszystkich czasów, że miał rację — po prostu.
W powszechnej świadomości Sąd Ostateczny będzie wyglądał tak jak na obrazach Hansa Memlinga czy fresku Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej — groźny Sędzia stanowczym ruchem rozdziela zbawionych od potępionych...
To są obrazy jednostronne, niepełne. W Apokalipsie jako Sędzia ostateczny pojawia się Syn Człowieczy. Obraz ten stanowi ostatni z trzech wątków mesjanizmu biblijnego. Pierwszy to wątek królewski — to, co Dawid usłyszał od Natana: wspaniała przyszłość dynastii Dawidowej (2 Sm 7, 13). Pojawia się on też przy Zwiastowaniu, kiedy Anioł mówi do Maryi: Pan Bóg da Mu tron jego praojca Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca (Łk 1, 32 n). Drugi wątek stanowią cztery pieśni o Słudze Jahwe z księgi Izajasza — Mesjasz cierpiący. A trzeci — to właśnie Mesjasz transcendentny, Syn Człowieczy na obłokach niebieskich z proroctwa Daniela i Apokalipsy. Z tych trzech wątków splata się jeden jakby sznur, tworzący pełny mesjanizm biblijny. I dopiero wtedy, kiedy wszystkie wątki razem się zejdą, mamy do czynienia z prawdziwą eschatologią i prawdziwym sądem.
Czy akcent położony na trzeci wątek mesjański — Syna Człowieczego — ma tutaj jakieś znaczenie?
W Ewangelii według św. Jana jest następujące zdanie: [Bóg] przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym (J 5, 27). Wyrażenie „ponieważ jest Synem Człowieczym” ma — jak to często u Jana bywa — dwie płaszczyzny. Pierwsza — realizacja mesjańskich wątków Syna Człowieczego, a druga płaszczyzna, psychologiczna, wskazuje, że Jezus jako Człowiek zna nas od wewnątrz, naszym sędzią będzie zatem Ten, który jako Człowiek zna nas lepiej. Potwierdzenie tego znajduje się w Liście do Hebrajczyków: A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa z tego, co wycierpiał (Hbr 5,
. Czego Bóg miałby się nauczyć? Bóg niczego, ale człowiek tak. I Człowiek-Jezus przez swoje doświadczenia nabył świadomość tego — jak pisał Tomasz z Akwinu — „jak ciężko jest słuchać” Boga. O tym mówi też scena w Ogrójcu, kiedy Jezus wyraźnie prosi o oddalenie Męki.
W teologii pojawia się teza, że to my sami będziemy siebie osądzać, a Chrystus ten wyrok zatwierdzi.
O tym mówi 12. rozdz. Ewangelii Jana: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sadzić w dniu ostatecznym (J 12, 4
. Czyli sąd, nawet ten szczegółowy, będzie wyglądał mniej więcej tak: staniemy przed Panem, a On powie: „Ja ci powiedziałem to i to, a ty teraz popatrz na swoje życie i powiedz, jak wygląda twój bilans”. W obliczu doskonałości Boga zobaczymy swoją niedoskonałość.
Nie należy tutaj zapominać, że Apokalipsa mówi nie tylko o sądzie na końcu czasów, ale też o tzw. indywidualnej Paruzji, o tym, że na każdego z nas przyjdzie koniec świata w godzinie śmierci. W praktyce nasz ziemski świat wówczas się skończy. Dlatego Apokalipsę warto też czytać jako rodzaj lektury rekolekcyjnej, która ma nas przygotować na dobrą śmierć
Jak wygląda relacja między Apokalipsą a objawieniami maryjnymi? Przesłanie niektórych z nich jest bardzo podobne do wizji z Objawienia św. Jana. Czy można szukać między nimi jakichś analogii?
Wolno to robić, ale to wcale nie znaczy, że objawienia maryjne są realizacją tej księgi Pisma Świętego. Opowiem tu moją rozmowę z Janem Pawłem II. Kilka lat temu siedzieliśmy tylko we dwóch w jego prywatnej bibliotece. To było tuż przed podróżą Papieża do Fatimy. Sam rozpoczął rozmowę. Powiedział: „Zaraz lecę do Fatimy, i tam będę musiał powiedzieć, co to znaczy, że Kościół zatwierdza objawienie prywatne. A znaczy to tylko tyle, że w tym objawieniu nic się nie sprzeciwia Objawieniu Bożemu, obowiązującemu w Kościele”. To znaczy tylko tyle, a szczegółów wcale nie trzeba brać pod uwagę. Nie są one na tym samym poziomie objawienia.
Ojcze, a czy mamy jakiś wpływ na to, kiedy nastąpi koniec świata?
Oczywiście że tak. W Piśmie Świętym jest fragment, który dokładnie o tym mówi. Jego autorem jest św. Piotr: „przez świętość postępowania i pobożność staracie się przyspieszyć przyjście Pana naszego” (por. 2P 3, 12). Nasze dążenie do świętości przybliża przyjście Chrystusa.
o. Augustyn Jankowski, benedyktyn z Tyńca, biblista, profesor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, redaktor naukowy Biblii Tysiąclecia, autor wielu książek teologicznych
::
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
::
template subEarth by
Kisioł
.
Programosy
::
Regulamin